Wertując dawną polską prasę natknęliśmy się na taki oto tytuł: „Legendy polskiego sportu: Stanisław Marusarz, Gerard Cieślik, Stanisław Królak, Zygmunt Chychła i… Helena Rakoczy!”
Helena Rakoczy. Historia jej życia to niezwykły temat na, być może, pasjonujący film o niezłomności, harcie ducha, wytrwałości, a nade wszystko o szlachetności w sporcie. W roku 1950, w kilka lat po światowej wojnie, Helena Rakoczy jedzie na Mistrzostwa Świata do Bazylei i zdobywa tam 4 złote medale i 1 brązowy.
Okazuje się być najlepszą gimnastyczką świata w wieku 29 lat! Wygrywa wielobój indywidualny oraz ćwiczenia wolne, równoważnię i skok przez konia. W ćwiczeniach na poręczach jest trzecia. To ogromna niespodzianka, nie uchodziła za faworytkę.
🔶🔶🔶
Helena zyskuje wielkie uznanie sportowej Polski. W tymże roku wygrywa plebiscyt „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski. Pamiętajmy, że są to czasy stalinowskiego reżimu. O jej sukcesie „Przegląd…” pisze, że osiągnęła go dzięki „zastosowaniu przodujących wzorów gimnastyki radzieckiej… i że dobrze to służy sprawie pokoju i socjalizmu…”!!! O tym i wielu innych zdarzeniach z życia Heleny Rakoczy pięknie opowiada też Lech Ufel na łamach „PS”.
🔶🔶🔶
Wojna przerwała jej dobrze zapowiadającą się karierę sportową. Sama mówi o tym okresie: „Po wojnie byłam mężatką, która spaceruje z wózkiem z małą córeczką… Namówiono mnie, abym stanęła do zawodów.” Całe życie związana z Krakowem, tu zaczyna na nowo trenować gimnastykę, w krakowskich klubach Koronie i Wawelu.
Z wyjazdem do Bazylei nie wiązała zbyt dużych nadziei. Wspomina o tym po latach „jechałam do Szwajcarii z cichym marzeniem, aby zająć pierwsze miejsce choćby w jednym przyrządzie. Pierwsze ćwiczenia poszły mi bardzo dobrze, uwierzyłam w siebie…”
🔶🔶🔶
Niewiele brakowało, a do Szwajcarii Polki w ogóle by nie pojechały. Opowiada o tym koleżanka Heleny z drużyny, Barbara Ślizowska, która wtedy występowała pod panieńskim nazwiskiem Wilk. „W owych stalinowskich czasach nie miałyśmy kontaktu ze sportsmenkami z Zachodu. Do Bazylei też miałyśmy nie jechać. Z Moskwy zadzwoniono z zakazem wyjazdu do Szwajcarii. Ale nasz działacz Edmund Koczman odpowiedział, że polska ekipa już wyjechała. Naprawdę wyjechałyśmy nazajutrz!”
🔶🔶🔶
W Bazylei, według wspomnień Pani Barbary, miała miejsce taka oto scenka. „Podczas dekoracji viceprezydentka Węgierka Nagy aż zgrzytała zębami z zazdrości, że to nie jej rodaczki stoją na najwyższym podium…”
Nie wiemy, czy Pani Nagy nie miała choćby małej satysfakcji z tego, że nazwisko Rakoczy niewątpliwie ma rodowód węgierski. Być może wywodzi się od znamienitego rodu Rakoczych z XVII wieku. Tego jednak, w tym opowiadaniu, nie dociekamy.
🔶🔶🔶
Przed Igrzyskami Olimpijskimi w Helsinkach Helena Rakoczy jest zapraszana na spotkania w zakładach pracy. Podczas wizyty w Nowej Hucie junacy zgłaszają chęć wybudowania dla niej mieszkania. Mistrzyni Świata skromnie zapowiada, że postara się zdobyć medal olimpijski.
Z tych planów jednak nic nie wychodzi. Rakoczy jedzie na Igrzyska z kontuzją nadgarstków. To z pewnością była poważna przeszkoda w walce o medale, ale był też inny, może nawet poważniejszy, powód słabszej formy Heleny. Otóż był to stres wywołany nachalnym zachowaniem szefa polskiej ekipy Apolinarego Mineckiego, jak się okazało, urzędnika aparatu bezpieczeństwa. Zawodniczka broniła się przed jego „adoracją”.
W jej obronie stanął znany wówczas polski pływak Marek Petrusewicz, nota bene pierwszy polski rekordzista świata w pływaniu! Perypetie z tym związane powodują, że Helena Rakoczy zajmuje 47 miejsce w wieloboju. Igrzyska Olimpijskie roku 1952 to jej sportowa porażka.
🔶🔶🔶
Jest rok 1956, Igrzyska Olimpijskie w dalej Australii. Kibice pamiętają te Igrzyska głównie z powodu „Złotej Eli” – Elżbiety Krzesińskiej, która skacze w dal 6.35 cm i wygrywa złoto! Ale w gimnastyce mocno zaznaczamy swoją obecność. Helena Rakoczy, już 35-letnia kobieta, wraz z koleżankami zdobywa brązowy medal w ćwiczeniach zespołowych z przyborem.
Tym przyborem było wtedy kółko, czy inaczej obręcz. Polki przegrywają srebrny medal ze Szwedkami o 0,2 pkt. Ale na trzecim miejscu są razem z Rosjankami. Tego organizatorzy nie przewidzieli. Zabrakło brązowych medali. Polski zespół otrzymuje jeden medal, dostaje go trener! Helena startuje też w wieloboju indywidualnym, zajmuje 8 miejsce! W wieloboju drużynowym Polki są na 4 miejscu, ocierają się o medal. Przed nimi tylko Rosjanki, Węgierki i Rumunki.
🔶🔶🔶
Po Igrzyskach roku 1956 Helena Rakoczy kończy karierę sportową. Zapisuje piękną kartę w historii polskiego sportu. Zaczynała w zamierzchłych, międzywojennych czasach. Pierwsze treningi to gdzieś około 1934 roku. Pierwszy sportowy sukces to 3 miejsce w 10-boju gimnastyczno-lekkoatletycznym na Ogólnopolskim Zlocie „Sokołów” we Lwowie w 1937 roku.
Mała Helenka chciała być baletnicą, ale rodzice nie mieli pieniędzy na taką szkołę. Helenka trafiła więc do „Sokoła” i zajęła się gimnastyką. Fama niesie, że gdy marszałek Piłsudski odwiedził krakowskiego „Sokoła”, to bukiet kwiatów wręczała mu właśnie Helenka!
🔶🔶🔶
Jej jedną z pierwszych trenerek była Urszula Stępińska, jedna z tych, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Piszemy o tym w innym miejscu. Po zakończeniu kariery Helena Rakoczy pracuje jako trenerka w klubach krakowskich. Później prowadzi polską ekipę gimnastyczną na trzech Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie (1960), Tokio (1964) i Monachium (1972). Pracuje jako trenerka w Stanach Zjednoczonych, w różnych klubach gimnastycznych w Chicago, Cleveland, Milwaukee, Detroit. W roku 2004 jej nazwisko zostaje wpisane do Międzynarodowej Galerii Sław Gimnastyki
(International Gymnastics Hall of Fame).
🔶🔶🔶
Umiera w wieku 92 lat, w grudniu 2014 roku w swoim ukochanym Krakowie. Jej wnuczka
Anita Stelzl tak ją wspomina: „Babcia Helena była bystrą obserwatorką, myślicielką,
analityczką, stale szukającą najlepszych rozwiązań spraw dla swych bliskich, wychowanków i przyjaciół. Była kobietą wielkiego serca i tolerancji, zarazem skromna… Miałam wyjątkową babcię…”
Jan Wieteska