Cztery i pół tysiąca ludzi na trybunach. Drugie tyle przed budynkiem. Maj, 1953 rok! W ringu ustawionym pośrodku hali młody, 20-letni polski pięściarz Leszek Drogosz i uznana sława w świecie boksu, radziecki pięściarz Miednow. Drogosz, później zwany „czarodziejem ringu”, nie daje się trafić. Wśród okrzyków „bij Ruska”, tańczy wokół swojego rywala. Wygrywa zdecydowanie. 

Co to za impreza? X Mistrzostwa Europy w boksie. Kilka lat po wojnie, gdy w mieście wciąż można było widzieć gruzy ze zniszczeń wojennych, władze podjęły decyzję o zorganizowaniu w Warszawie wielkiej imprezy sportowej. Jedynym miejscem nadającym się do przeprowadzenia takich zawodów była Hala Gwardii, całkowicie zniszczona w czasie Powstania Warszawskiego, ale szybko odbudowana. W boksie mieliśmy nieocenionego trenera Feliksa Stamma, który świetnie przygotował reprezentację Polski do występu w tych zawodach.

Walka Drogosza z Miednowem stała się symbolem tych mistrzostw. Oto bokserzy ZSRR, zdecydowani faworyci turnieju, przegrywają pierwszą walkę. A później już wszystko potoczyło się po naszej myśli. Ogromne pasmo sukcesów. Polacy zdobywają 5 złotych medali, 2 srebrne i 2 brązowe. Zdobywają drużynowy Puchar Narodów. Tłumy wewnątrz i tłumy na zewnątrz, przy ustawionych na Placu Mirowskim megafonach. Stamm niesiony na rękach kibiców z hali aż do hotelu „Polonia”. Hala Gwardii staje się mekką polskiego boksu.

 🔹🔹🔹

Hala Gwardii to bliźniaczka hali Mirowskiej. Oba obiekty zostały wybudowane w latach 1899-1902 z przeznaczeniem na handel. Po odbudowie, hala zachodnia pełniła funkcje handlowe, a hala wschodnia początkowo została przeznaczona na zajezdnię autobusów, słynnych francuskich „Chaussonów”, ale od czasu opisanych wyżej Mistrzostw Europy spełniała, przez długie lata, funkcje sportowe. Dziś, choć istnieje, to nie ma w niej sportu, więc możemy uznać ją za „dawny obiekt sportowy” miasta.

W Hali Gwardii gościli nie tylko bokserzy. Wspomnijmy kilka innych wydarzeń sportowych, które tworzą historię tego miejsca. Rok 1964. Maj. Do Polski przyjeżdża niezwykły koszykarski team z USA. Tylko 8 koszykarzy, ale za to jakich. Bill Russell, przed erą Michaela Jordana bodaj najwybitniejszy spośród wszystkich. Gwiazda NBA. Podobnie wielki „O”, Oskar Robertson. Bob Cousy, sława nad sławy. Wszyscy trzej zdobywali tytuł MVP w NBA. Cała ósemka to znakomitości. Pierwszy mecz Amerykanie grają z „Legią”. Wygrywają, ale tylko 20 punktami. 

To najlepszy wynik z wszystkich europejskich przeciwników ekipy amerykańskiej w całym 25 meczowym tournée. Hala Gwardii pęka w szwach. Na drugi dzień przeciwnikiem gwiazd NBA jest AZS AWF. „Czarodzieje z Bielan”, bo tak nazywany był ten zespół, przegrywają do przerwy tylko 37:42! W drugiej połowie było już trochę gorzej. Hala Gwardii przeżywa wielkie święto koszykówki. W tamtych latach polska liga koszykówki potrafiła wystawić kilka drużyn ligowych, złożonych tylko z polskich zawodników, do walki ze znakomitymi Amerykanami.

Pamiętam inny mecz koszykówki rozgrywany w Hali Gwardii. Towarzyski mecz Polska–Francja. To też były lata 60-te. Trybuny wypełnione do ostatniego miejsca. Oto do końca meczu kilka sekund. 64:63 dla Francuzów. Piłkę ma Nartowski, rzuca półhakiem, piłka krąży po obręczy. Patrzymy z zapartym tchem, wpadnie czy nie wpadnie do kosza? … Nie wpadła! Francja wygrywa jednym punktem.

🔹🔹🔹

Hala Gwardii gościła także światową czołówkę szablistów. Tu w latach 50-tych i 60-tych rozgrywany był turniej „O szablę Wołodyjowskiego”. Kiedyś zapytano Wojciecha Zabłockiego, znakomitego polskiego szablistę, później architekta, jaki mecz utkwił mu najbardziej w pamięci. Odpowiedział: „ten ze Związkiem Radzieckim w roku 1964 w hali Gwardii”. Polska ekipa wygrała ten mecz, a Wojtek Zabłocki pokonał w nim wszystkich czterech szablistów radzieckich!

W tamtych latach Hala Gwardii była też świadkiem zwycięstwa polskich szablistów nad wielką potęgą szablową, jaką byli Węgrzy z Karpatim i Gerevichem.

🔹🔹🔹

Warto też wspomnieć, że w tej hali grywano też w tenisa. W roku 1966 gościmy w Warszawie tenisistów angielskich. Na korcie, którego nawierzchnia wyglądała jak lustro, Wiesław Gąsiorek i Taylor. Gąsiorek – mistrz przebijania. Mecz trwa i trwa. Wtedy nie było jeszcze tie-breaków. Trzeba było wygrać seta z przewagą dwóch gemów. W końcu o 3 w nocy wygrywa Taylor… 27:29, 31:29, 6:4! Gdzieś około roku 1970 Polska gra w Hali Gwardii mecz… z Danią? Może z Danią. W ostatnim pojedynku meczu na kort wychodzi młody chłopak, może 18-letni młodziutki polski tenisista… Wojciech Fibak! Nie pamiętam wyniku jego meczu, ale pamiętam z jak wielką sympatią został przyjęty przez kibiców. Jeszcze wtedy nikt nie wiedział, że oto rodzi się legenda polskiego tenisa. W Hali Gwardii właśnie!

🔹🔹🔹

Hala Gwardii to miejsce z kawałkiem historii polskiego sportu. Jej następcą jest „Torwar”. Już staruszek. A kiedy będzie w Warszawie hala sportowa na miarę stolicy dużego europejskiego państwa?

Jan Wieteska