Czy jest możliwe, by w niedługim czasie Igrzyska Olimpijskie przeszły gruntowną ewolucję i zostały rozszerzone o kolejne odmiany czy edycje: „Wiosenną” i „Jesienną”, co oznaczałoby, że Igrzyska mogłyby odbywać się corocznie?! 

Rozważania na ten temat, jakiś czas temu, przedstawił prof. Józef Lipiec, filozof, przewodniczący Polskiej Akademii Olimpijskiej. Zanim jednak zaprezentujemy główne myśli takiej koncepcji to przypomnijmy, po krótce, jak wygląda rozwój programu olimpijskiego na przestrzeni lat, bo to wydaje się być powodem do rozważań nad ewolucją, czy bardziej rewolucją w organizacji Igrzysk w przyszłości.

Choć tegoroczne Igrzyska Olimpijskie, które miały się odbyć w Tokio zostały przełożone, z powodu pandemii koronawirusa o rok, na lato 2021, to przecież mamy nadzieję, że sama idea olimpizmu nie ucierpi i że będzie nam dane emocjonować się rywalizacją najlepszych sportowców świata i oglądać jedno z największych wydarzeń na świecie, bo do takiej rangi urastają Igrzyska Olimpijskie.

Każdy sportowiec chce pojechać na Igrzyska, być olimpijczykiem to zaszczyt, a zdobyć medal olimpijski to niezwykły honor i wielkie marzenie. Wyniesienie rangi Igrzysk do takiej rangi powoduje, że inne zawody mistrzowskie, jak Mistrzostwa Europy, czy nawet Mistrzostwa Świata stają się często tylko eliminacjami do udziału w Igrzyskach!

Igrzyska rozrastają się, z każdą ich edycją w programie przybywa dyscyplin i konkurencji. Zwiększa się ilość państw uczestników i liczba zawodników, a co za tym idzie rośnie liczba trenerów, lekarzy, masażystów, oficjeli…

W pierwszych Igrzyskach w 1896 roku w Atenach program sportowy obejmował 43 konkurencje, a uczestniczyło w nich 14 państw. W roku 2016 w Rio de Janeiro wystartowali reprezentanci 207 państw w 306 konkurencjach! W zimowych Igrzyskach, które po raz pierwszy odbyły się w 1924 roku w Chamonix (Francja) sportowcy startowali w 16 konkurencjach, a w Igrzyskach w Korei w 2018 roku tych konkurencji było już 102.

MKOl boryka się z dwoma tendencjami, z jednej strony z naciskiem, aby program sportowy Igrzysk rozszerzać o nowe dyscypliny czy konkurencje. Dzieje się to najczęściej pod naciskiem gospodarzy Igrzysk. Z drugiej strony z tendencją ograniczania ilości zawodników ze względu na czas trwania Igrzysk i koszty z tym związane. Dlatego spotykamy się z takimi dziwactwami jak choćby wprowadzenie do programu rugby 7-osobowego, właściwie nie rozgrywanego poza Igrzyskami, czy też kilku odmian taekwondo. Za to likwidowane są inne konkurencje np. przepiękny drużynowy wyścig kolarski na 100 kilometrów. W szermierce decyduje losowanie, która broń będzie w danym roku w programie, a która się w nim nie zmieści.
W przypadku sportów gimnastycznych, w skokach na trampolinie w programie olimpijskim znalazły się skoki indywidualne ale synchrony już nie. Akrobatyka od lat dobija się do olimpijskich drzwi, póki co bezskutecznie.

W wywiadzie z profesorem Józefem Lipcem, dziennikarz Artur Gac pyta:
– Pomysł na igrzyska „czterech pór roku” to Pana autorska koncepcja?
– Tak, szukałem czegoś takiego m.in. gdy pisałem o powodach rozdziału igrzysk na dwa segmenty: letni i zimowy. Gdzie umieścić specjalizacje, które nie znoszą ani śniegu ani upału, a ponadto wielu sportowców związanych z dyscyplinami halowymi ma poczucie, że nie pasują do igrzysk zimowych ani letnich, skoro… rywalizują pod dachem.
– Nazwa „cztery pory roku” kojarzy się dość jednoznacznie.
– Rzecz jasna chodzi o kompozycję Vivaldiego, który byłby dobrym patronem. Można by nawet wykorzystać swoisty nowy hymn jako motyw tej wizji olimpijskiej.
– Zdaniem Pana Profesora na ile realne jest urzeczywistnienie tej koncepcji?
– Myślę, że jest to realne pod warunkiem, że znajdzie się grupa ludzi, która prywatnie uzna, że warto to poprzeć. […] Ja bardzo wierzę w publicystykę, dziennikarzy i media społecznościowe.
– Pojawiły się kolejne sporty, których wielość powoduje, że programy igrzysk pęcznieją.
– I tu zasadne jest pytanie: czy jest sens, by z jednej strony stosować środki restrykcyjne wobec ciągle kandydujących nowych dyscyplin i odtrącać je. A z drugiej strony, jaki jest powód by ciekawe, nowe dyscypliny, związane z postępem, nowymi potrzebami i formami aktywności tak po prostu odrzucać? […] Wyjściem jest wykorzystanie dwóch następnych pór roku, aby nowe dyscypliny otrzymały prawo uczestnictwa w rodzinie olimpijskiej!

Tyle Pan Profesor. Co wy na to? Co roku Igrzyska Olimpijskie? Co roku ogień z Olimpu przenoszony do kolejnego miasta? Czy to aby nie spowszechnieje? Czy takie Igrzyska wciąż będą wielkim wydarzeniem światowym?
Poczytajcie książkę prof. Józefa Lipca „Homo Olimpicus”.

Jan Wieteska