O Walnym Zgromadzeniu Polskiego Związku Gimnastycznego i o nowych przyjaźniach, o ministerialnych decyzjach i rozwiązaniach, o dawnych sukcesach i lepszej przyszłości polskiej gimnastyki, o społecznych wartościach sportu i o przeciwnościach losu. Spostrzeżenia, opinie, propozycje.
Jan Wieteska.
Kilka dni przed „Walnym” wpadł do mnie mój przyjaciel, z którym często gaworzymy o sporcie. Zobaczył leżące na stole dokumenty dotyczące zbliżającego się zebrania, sięgnął po nie i zagłębił się w czytanie. Wypił kawę, podniósł głowę i z poważną miną zapytał: ” powiedz mi, skoro jest tak dobrze , to dlaczego jest tak źle?! Ostatni sukces polskiej gimnastyki to złoto Leszka Blanika w Pekinie, 8 lat temu. W Rio, w ogóle nas nie było!”.
O, przepraszam, ripostowałem, była jedna gimnastyczka, Katarzyna Jurkowska-Kowalska w wieloboju zajęła, jak dobrze pamiętam, 49 miejsce……
Gimnastyka, sporty gimnastyczne to piękna dyscyplina sportu. Niezwykle efektowna, przyciągająca na wielkich arenach sportowych wielką rzeszę kibiców. Na Igrzyskach olimpijskich rywalizacja gimnastyków wypełnia trybuny po brzegi. Zmagania akrobatów , w zawodach World Games , są oklaskiwane przez tysiące widzów. Gimnastycy czy akrobaci to trochę jak współcześni gladiatorzy, prezentując swoje umiejętności tworzą niezapomniane , pełne emocji widowisko!
W Polsce, niestety , nie mamy zbyt wielu okazji do oglądania zawodów gimnastycznych rangi mistrzowskiej. Ale warto przypomnieć , że atrakcyjność gimnastyki czy akrobatyki potwierdza choćby telewizyjny program „Mam Talent” , w którego finałach zawsze znajdują przedstawiciele naszej dyscypliny.
10 grudnia 2016 roku jechałem na Walne z nadzieją posłuchania ważnej dyskusji o stanie polskiej gimnastyki . W materiałach sprawozdawczych wskazano na wiele działań mających na celu poprawę sytuacji w sportach gimnastycznych, zapisy tych dokumentów udowadniały, że okres ostatnich 4 lat był znaczącym postępem w stosunku do poprzedniego okresu. Nie znalazło to jednak odzwierciedlenia w starcie olimpijskim.
Odbywane raz na 4 lata, „Walne”, wydawało się idealną okazją, aby o problemach polskiej gimnastyki , porozmawiać. Rzeczowo, analitycznie, fachowo! Co prawda z 323 delegatów na sali pojawiło się 286, ale przecież w tej i tak ogromnej zbiorowości znalazł się cały „kwiat” działaczy, którzy na sportach gimnastycznych zjedli zęby.
W porządku obrad znalazł się punkt „Dyskusja” co wskazywało , że organizatorzy dyskusję przewidzieli!. Pewien niepokój wzbudziła jednak we mnie, decyzja przewodniczącego zebrania Krzysztofa Wilusza, który stwierdził, że głos w dyskusji może trwać 2 minuty.
Jakoś dziwnie skojarzył mi się , w tym momencie, kuplecik Artura Andrusa, znakomitego konferansjera i kabareciarza, który brzmi tak: „bije, bije dzwon na wieży, w święto Świętej Kunegundy, do chałupy matka bieży, dwie minuty, trzy sekundy”.
No ale , co innego bieganie a co innego głos w dyskusji. Być może Przewodniczący obrad zainspirował się krótkimi wystąpieniami gości , Pana Jacka Janowicza z Ministerstwa Sportu i Pana Jerzego Jakobsche z Polskiego Komitetu Olimpijskiego, którzy właściwie ograniczyli się do podziękowań i życzeń … jak pamiętam , także owocnych obrad.
Dlatego swoje wystąpienie postanowiłem maksymalnie skrócić, no ale przecież nie do 2 minut! Sugestia, że będę mówił nieco dłużej spotkała się z pomrukiem niezadowolenia sali, co było widomą oznaką, że gros delegatów nie przyjechało tu na jakąkolwiek dyskusję. Nie da się, jednak, w 2 minuty powiedzieć , choćby o kilku sprawach.
A przecież nie gdzie indziej , ale właśnie na tym zebraniu, należało powiedzieć ,że jest to wydarzenie historyczne , bo po raz pierwszy od tzw. połączenia spotkały się dwa środowiska: środowisko gimnastyczne i akrobatyczne. I że uda nam się, na tym właśnie zebraniu stworzyć szansę do budowania jedności organizacyjnej, więzi sportowej i wzajemnego zaufania.
Spodziewałem się , że o tej, niezwykle ważnej kwestii, o potrzebie integracji całego środowiska sportów gimnastycznych powiedzą „ważni” przedstawiciele obu środowisk! Tak się jednak nie stało! A przecież bez integracji , żaden cel sportowy nie zostanie osiągnięty!
Zdążyłem jeszcze zgłosić potrzebę powołania Komisji Statutowej, wobec faktu licznych nieprawidłowości i niedomówień obecnego statutu. ( o czym w dalszej części) oraz zgłosić kilka spostrzeżeń dotyczących decyzji Ministra Sportu (o czym w dalszej części) i już popędzany przez przewodniczącego obrad musiałem kończyć. Sądziłem, że może ten 2 minutowy czas wystąpień jest podyktowany długą kolejką dyskutantów, ale nic z tych rzeczy! Nikt już więcej głosu w dyskusji merytorycznej nie zabrał. Przeszliśmy do głosowań.
TAJNE GŁOSOWANIA ?
Jedna z delegatek wstała i odważnie stwierdziła, że jej zdaniem opisany w „Regulaminie Wyborczym” system głosowania nie jest tajny, a tajnym być powinien, bo tak nakazuje statut! Jakiś głos z sali zakrzyknął, że „nie ma się czego wstydzić” . Można i tak, ale przecież nie o wstyd tu chodziło a o obowiązującą zasadę tajności wyborów.!
Do wyjaśniania tej kwestii zabrał się ochoczo kierownik głosowań czyli szef firmy obsługującej procedurę głosowania systemem elektronicznym. Ale przecież pani delegatce nie chodziło o wyjaśnienie jak ma wyglądać głosowanie od strony technicznej, tylko czy system elektroniczny zapewnia tajność głosowania!!!
Wątpliwości budził także fakt, że przy podpisywaniu listy, kluczyk do głosowań otrzymywał numer mandatu delegata. Pan prawnik nie skorzystał z naszych , wcześniej zgłoszonych uwag, że należy w „Regulaminie Wyborczym” wpisać sformułowanie, iż urządzenie do głosowania jest przydzielane delegatom losowo!!!
Wracając do pytania Pani delegatki , wątpliwości w tej kwestii powinien wyjaśniać prawnik zebrania a nie kierownik od sprzętu. Ale Pan prawnik milczał. Widocznie przyjął znaną w prawie zasadę „wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie”. Więc o tajności wyborów mówił Pan kierownik. A kiedy powiedział, że gdyby wyniki wyborów ujawnił to groziłaby mu kara, może nawet więzienie, zasiał w wielu z nas przekonanie , że jednak wyniki wyborów można odtajnić …. No , choćby za cenę więzienia!!!
I nic już nie pomogło umieszczanie , na elektronicznej tablicy, napisu „wybory nr… tajne”. A wystarczył mały , niewinny zabieg , który rozwiałby wszelkie wątpliwości, nie tylko pytającej delegatki ale wszystkich obecnych. Co to za zabieg? Otóż należało zaproponować , aby delegaci wymienili się „kluczykami” i to nawet kilka razy!!! Wtedy każdy delegat miałby kluczyk o nieznanym sobie i nikomu na sali oznaczeniu. Wybory byłyby na pewno tajne!!! Na marginesie mówiąc, tak właśnie uczyniło spore grono delegatów. I to grono miało komfort głosowania tajnego.!
Tak sobie myślę, że jeśli Walne Zgromadzenia Związków Sportowych mają wyglądać tak wyżej , to może lepiej odbywać takie zebrania … korespondencyjnie!. Delegaci siedzą sobie w domu, w odpowiednim momencie klikają wybrany wariant, według określonego programu, zapewniającego tajność … i po „zabawie”!
Mam jednak inną , znacznie poważniejszą propozycję. Otóż , jeśli Walne Zgromadzenie ma być poważne, istotne merytorycznie to , raz na cztery lata, rozpiszmy je na dwa dni! Najwyżej 100 delegatów przyjeżdża do Warszawy na dwa dni i bez pośpiechu ustala, w kompetentnym gronie, program pracy na kadencję!!! Czy polski sport stać na tak zorganizowane obrady polskich związków sportowych?
STATUT „WIELKIEGO” ZWIĄZKU !!!
Po czym się poznaje , że Związek jest „wielki”, czyli ważny , znaczący , itp? No, w przypadku naszego Związku , zapewne po ilości delegatów. Z 96 klubów zostało wybranych 323 delegatów. Skąd taka liczba. ? Otóż , rok temu , na Nadzwyczajnym Walnym , w Katowicach, 26 lub 27 delegatów , tylko ze środowiska gimnastycznego , zdecydowało o wprowadzeniu do statutu zapisu , że dyscypliny olimpijskie mają po 2-ch delegatów z klubu, a dyscypliny nieolimpijskie po jednym. Kolegom z PZG zapewne szło wówczas o zachowanie przewagi liczebnej na kolejnych Walnych Zgromadzeniach. Ta decyzja doprowadziła jednak do tak ogromnej liczby delegatów. Oponowaliśmy, wtedy, w Katowicach, przeciwko takiemu rozwiązaniu, przytaczając przykład Polskiego Związku Piłki Nożnej, który na swoje Walne wybiera około 115 delegatów. Oponowanie nic nie dało.
Na nasze Walne wybrano więc 323 delegatów, przyjechało 286 , a po godzinie od rozpoczęcia zebrania było już kilkadziesiąt osób mniej. Zebranie kończyliśmy w gronie około 150 osób, choć trwało ono około 3 godzin, nie licząc 2 godzin przed zebraniem , w czasie których, rozdawano mandaty i maszynki do głosowania.! Można było odnieść wrażenie, że część delegatów nie bardzo wiedziała na jakim zgromadzeniu się znajduje? A głównym oczekiwaniem było jak najszybsze zakończenie zebrania. Nawet wniosek o 10-minutową przerwę , dla odbycia posiedzenia Zarządu, został przyjęty z głośną dezaprobatą!
Przewaga środowiska gimnastycznego w ilości mandatów została utrzymana, tyle tylko, że przy przyjętym sposobie wyboru Zarządu , było to kompletnie nieistotne! Przyjęto , bowiem zasadę wyboru po dwóch członków Zarządu z każdej dyscypliny gimnastycznej. 5 dyscyplin, 10 członków Zarządu , plus wcześniej wybrany prezes.
Co prawda statut mówi o wyborze członków Zarządu według kolejno otrzymanej , największej liczbie głosów spośród wszystkich , zgłoszonych kandydatów, jednak ten sposób wyboru nie gwarantuje wejścia do Zarządu przedstawicieli wszystkich dyscyplin gimnastycznych. To kolejna wada statutu. Jednak wydaje się , że przyjęte rozwiązanie jest słuszne (choć nieprecyzyjnie opisane w „Regulaminie Wyborczym”) , bowiem pozwala na równoprawny wybór przedstawicieli poszczególnych dyscyplin . A do takiego rozumowania skłania zapis statutu o wyborze , w składzie Zarządu, wice prezesów do konkretnych dyscyplin gimnastycznych!!!
Zbliżone rozwiązanie należało zastosować w odniesieniu do wyboru Komisji Rewizyjnej, dając szansę wyboru członków Komisji z każdej dyscypliny , poprzez zwiększenie liczby członków Komisji do 5-ciu. Z trudno wytłumaczalnych powodów liczba członków Komisji Rewizyjnej została ograniczona do 3-ch. Wniosek o 5-osobowy skład Komisji został przez delegatów odrzucony.
Kolejna kontrowersja statutowa dotyczyła składu zarządów poszczególnych sekcji. Wybór tych zarządów na Walnym budzi ogromne wątpliwości. Statut wskazuje na taki wybór ale nie opisuje sposobu wybierania tych 5-ciu Zarządów,( każdy 6-cio osobowy!!!). Regulamin Wyborczy zupełnie enigmatycznie zapisał, że delegaci z danej dyscypliny wytypują kandydatów ? W jaki sposób? Czy to przypadkiem nie oznaczało konieczności przeprowadzenia prawyborów??? Wybór zarządów sekcji przez Walne oznacza np. że zmian w składzie tych ciał może dokonać tylko kolejne Walne?! Wyraziłem wątpliwość co do takiego stanu rzeczy.
Leszek Blanik, podtrzymując tę wątpliwość zgłosił wniosek , aby Walne nie wybierało Zarządów Sekcji i przekazało tę kompetencję Zarządowi Związku. Wniosek został przyjęty, chociaż z wnioskiem przeciwnym i rożnymi kuluarowymi komentarzami!
Statut Polskiego Związku Gimnastycznego jest do zmiany. To oczywiste! Walne przyjęło uchwałę w sprawie powołania Komisji Statutowej. Zmiany powinny dotyczyć kwestii formalnych ale także , ważnych kwestii merytorycznych pozwalających na aktywizowanie środowiska i podnoszenie rangi sportów gimnastycznych. Chodzi także o to, aby struktura władz Związku sprzyjała pracy na rzecz całego Związku. Jakie zadanie ma dziś każdy z vice prezesów? Dbałość o własną dyscyplinę. Zgoda! Istnieje jednak potrzeba myślenia i działania bardziej globalnego, wspólnego myślenia o Związku jako całości, o Związku jako jednym organizmie. Zarząd to zespół ludzi , którzy powinni przedkładać dobro ogółu nad dobro jednostki, a bycie członkiem Zarządu to tylko środek do osiągnięcia wspólnego celu.! „Kto podjął się rządzenia ludżmi, ten musi nie o prywatne dbać sprawy, ale o publiczne”. Tak pięknie i trafnie ideę tę sformułował filozof Erazm z Rotterdamu. Warto o niej pamiętać.
Potrzebny jest nam Związek funkcjonujący jak dobrze prosperująca firma , której celem jest poszukiwanie zysku. Nasz zysk to : sukcesy polskich sportów gimnastycznych i popularyzacja naszych dyscyplin! Jeszcze tak nie jest , a czy może tak być!
W ostatnim „Magazynie Olimpijskim”, piśmie Polskiego Komitetu Olimpijskiego odnajduję wywiad z Barbarą Ślizowską- Konopką, brązową medalistką Olimpiady w Melbourne w 1956 roku! Póżniejszą trenerką, która mówi wprost , „ że w naszym kraju gimnastyki nie ma , a problem leży w tym, że nie mamy szkoleniowców”. Już widzę grożne miny naszych trenerów! Ale nie zmienia to faktu, że pani Barbara ma sporo racji. Jak zrobić , żeby zatrudnić w Polsce trenerów z najwyższej półki?! Jak zrobić, aby naszych trenerów wysłać na szkolenie do najlepszych ośrodków na świecie?!.
Marzy mi się wielki i ważny , ze względu na sukcesy, Polski Związek Gimnastyczny. Pewnie nie tylko mnie! Ktoś powie , marzenia to mrzonka. No ale przecież, „Dawno świat by diabli wzięli, gdyby brakło marzycieli” (to Sztaudynger!).
CO POWIEDZIAŁ MINISTER WITOLD BAŃKA?
Ministra Sportu Witolda Bańki na naszym zebraniu nie było. Ale nieco wcześniej mieliśmy możliwość zapoznania się z wypowiedziami ministra na jego konferencji , po roku pracy, a także na łamach „Przeglądu Sportowego” z dnia 18 listopada.
„Finansowanie nie jest prawem a przywilejem”. „Związki muszą zrozumieć, że finansowanie im się nie należy”, Te słowa Pana ministra są podstawą wszystkich komentarzy, w różnych sportowych środowiskach! Jeden z poprzednich ministrów , Pani Joanna Mucha dzieliła dyscypliny sportu na 5 grup. Wtedy na te, które znalazły się w piątej czy czwartej grupie padł blady strach!
Czy słowa Ministra Bańki wskazują, iż będą dyscypliny uprzywilejowane i nieuprzywilejowane? Co będzie kryterium takiej oceny? W którym miejscu znajdzie się PZG? Związek, który dziś sukcesu sportowego nie ma , ale ma ambicje, plany rozwoju, prowadzi dyscypliny medalodajne!
Cytat z wypowiedzi ministra: Związki „muszą spełniać kryteria i standardy”, „w umowach, które podpisujemy ze związkami zmniejszamy (o kilka procent) koszty pośrednie. Zbyt wiele środków szło np. na utrzymanie administracji i wynajmowanie lokali”.
Jak to się ma do PZG? Jak to odnieść do Związku, który funkcjonuje w bardzo skromnych, żeby nie powiedzieć , siermiężnych warunkach. A przecież ten Związek musi wykonać określone prace dot. zawodów, przepisów, regulaminów, kontaktów zagranicznych, a powinien także wykonywać pracę analityczną i promocyjną!
Więc może, słowa Ministra Bańki odnoszą się bardziej do tzw. związków bogatych? Nie da się bowiem jedna miarą ocenić sytuację we wszystkich związkach . Kolejny cytat , „Związki muszą działać transparentnie”, „Nie może być bowiem tak, że osoba bliska świadczy usługi na rzecz danego Związku”. „Nie umiałbym dziś wskazać choćby jednego Związku zarządzanego modelowo, do którego nie byłoby absolutnie żadnych zastrzeżeń”.
Z tych powodów ministerstwo wprowadza ograniczenia, np. zakaz powiązań kapitałowych, zakaz łączenia pracy trenera kadry i funkcji członka władz Związku . A nowelizacja Ustawy o Sporcie idzie w kierunku zaostrzenia nadzoru ministerstwa nad Związkami.
Wszystko w porządku, byle nie wylać dziecka z kąpielą! Może bowiem , na przykład, w części Związków, zdarzyć się tak, że z powodów formalnych , zabraknie kandydatów do władz. Z dużą ostrożnością i mniej stereotypowo trzeba by usytuować miejsce trenera. Jak traktować np. trenera, który prowadzi działalność gospodarczą polegającą na szkoleniu dzieci.
Czy już w tym momencie ten trener myśli jak wprowadzić swoich do kadry? Bywa, że on czyni to nie tylko dla zarobku ale także z osobistej pasji. A jak powiedział minister „Bez pasji nie ma sukcesów”.
A pasjonaci są nam potrzebni. Jest ich jednak, w polskim, współczesnym sporcie , jakby mniej!
O jednym z nich, o człowieku – symbolu, „Papie” Feliksie Sztammie, pięknie opowiadał inny wielki pasjonat Bohdan Tomaszewski – „nie był profesorem, nie kończył żadnych awuefów. Znał boks bo znał życie. Spójrz Pan ilu dawnych łobuziaków stoi wokół trumny. Kim właściwie był ten człowiek? Wychowawcą? Na pewno tak. Wychowawca, ale samouk, intuicjonista!”. …
Trzeba podkreślić, że dwie kolejne, ministerialne inicjatywy wychodzą naprzeciw budowaniu podstaw polskiego sportu. Program „Klub” i reaktywowanie SKS-ów. Pan Minister sugeruje, że z programu „Klub” można m.in. opłacić pracę profesjonalnego trenera. Nie jestem pewien czy będą to środki , na ten cel, wystarczające, ale generalnie program „Klub” jest istotny i akceptowany przez kluby.
Program SKS ma na celu podniesienie rangi nauczycieli wychowania fizycznego, często , jak mówi minister, niedocenianych a posiadających wysokie kwalifikacje. Problem nauczycieli wf, a szczególnie proces ich kształcenia jest ważny i daleko szerszy. Należy zanalizować i rozważyć inne usytuowanie uczelni sportowych w Polsce. Co prawda sport to także wychowanie i edukacja, ale nic nie stoi na przeszkodzie , aby działo się to pod auspicjami Ministerstwa Sportu. Coraz bardziej bowiem widać , że uczelnie sportowymi są tylko z nazwy! Rzucamy więc hasło „ Akademie Wychowania Fizycznego wracają do resortu sportu”.
A SKS-y? Tak! Podobają nam się słowa Pana Ministra Witolda Bańki, o tym programie : „wracamy do starej, sprawdzonej formuły kreowania aktywności fizycznej wśród młodzieży szkolnej”.W przypadku naszego związku jest to szczególnie ważne bo…. aktywność fizyczna to zawsze , na początku ….. Gimnastyka!!! . Wspomniana już wcześniej Barbara Ślizowska- Konopka okresla to w sposób lapidarny „królową sportu jest gimnastyka, a nie lekkoatletyka, dlaczego?, otóż lekkoatletyka potrzebuje gimnastyki do każdej rozgrzewki”!
Dodajmy do inicjatywy ministerialnej , dotyczącej SKS, inną wcześniejszą „Stop zwolnieniom z lekcji wychowania fizycznego” i zaangażujmy się, jako Związek, do realizacji tak skonstruowanego programu dla popularyzacji naszych dyscyplin! Wszak w statucie mamy zapisane „prowadzenie działalności edukacyjnej, wychowawczej i popularyzatorskiej w zakresie sportów gimnastycznych”!
SPOŁECZNA WARTOŚĆ SPORTU.
Sport niesie ze sobą wiele ważnych , społecznych wartości. Wymieńmy choćby kilka: kształtowanie ludzkich charakterów, pozytywnych postaw społecznych, kształtowanie silnych osobowości, samodzielności, budowanie wzajemnego zaufania, pozytywnej pewności siebie…..
Podobnie ocenia to psycholog sportu, Jan Czechowski „… sport pomaga utrzymać zdrowie, kształtuje osobowość, uczy wytrzymałości, obowiązkowości, przestrzegania reguł, kształtuje solidarność i koleżeńskość, bycie dla drugich i z innymi…”
Dla tych i wielu innych wartości rola sportu w społeczeństwie jest niezwykle ważna. Czy potrafimy to zauważyć i docenić. Czy może wciąż jest tak, że dla wielu sport jest zauważalny gdy nasz zawodnik zdobywa medal olimpijski!. A przecież ten medal jest ukoronowaniem właśnie wszystkich tych wartości, o których wyżej. Dbajmy o społeczne wartości sportu. W naszej dyscyplinie jest to szczególnie istotne.
„Współczesny sport jest zjawiskiem fascynującym, wielobarwnym i wieloznacznym. I jedno da się o nim powiedzieć na pewno: zarówno pod względem emocjonalnym jak i aksjologicznym sport nie pozostaje zjawiskiem obojętnym, nie może być stawiany „na uboczu”. (Jolanta Derbich, AWF Warszawa).
Co prawda sport niesie ze sobą, niestety, także różnorakie niebezpieczeństwa, jak: doping, brutalizacja gry, fałszowanie wyników rywalizacji, komercjalizacja, zjawisko rasizmu czy „wojny futbolowe”. Walka z tymi zjawiskami jest bezwzględnie konieczna!!! I jest to zadaniem ludzi sportu. Znane badania mówią, że jeden dolar włożony w sport to oszczędność 5 dolarów w bezpieczeństwie i zdrowiu. Dlatego także zadaniem ludzi sportu jest kultywowanie pozytywnych wartości sportu. Trenerzy, nauczyciele, sportowcy, kibice, sędziowie, dziennikarze, decydenci sportowi, wszyscy musimy mieć wkład w kultywowanie społecznych wartości sportu!!!
Dlatego polski sport trzeba budować od jak najszerszych podstaw. Nie powinno być tak, że jak wybitny sportowiec kończy karierę to po nim jest pustka. Dotyczy to także naszych dyscyplin. Czy jesteśmy w stanie zbudować taki program, który zawierałby system kontynuacji? „Umarł król, niech żyje król”!
LEPSZA PRZYSZŁOŚĆ POLSKICH SPORTÓW GIMNASTYCZNYCH !?
To przed nami! Pani Prezes Barbara Stanisławiszyn przedstawiła na Walnym program przedsięwzięć na okres najbliższej kadencji. Z pewnością jest w tym programie wiele cennych propozycji. Zapewne do części trzeba zbudować procedury wykonawcze. Niestety, w trakcie zebrania nie dało się odnotować całości tego materiału a warto popatrzeć na te przedsięwzięcia analitycznie i odnieść je do możliwości wszystkich struktur Związku. Odnoszę wrażenie, że dokument jest ważny! Więc wart szerszego omówienia i upowszechnienia.
Być może udałoby się tezami programu działania PZG w tej kadencji, zainteresować polskie media, w tym „Przegląd Sportowy, który relację z naszego zebrania ograniczył do takiej oto notatki: „Prezesem polskiego Związku Gimnastycznego pozostanie Barbara Stanisławiszyn , która nie miała kontrkandydata. Otrzymała poparcie 169 z 261 osób biorących udział w głosowaniu.”
Małym pocieszeniem jest fakt, że podobne relacje „PS” sporządził w stosunku do kilku innych Związków.
Zwykły kibic sportowy, sympatyk gimnastyki, akrobatyki, trampoliny wciąż czeka na na dobre wieści z aren mistrzostw świata, Europy, czeka na sukcesy olimpijskie polskich gimnastyków a przynajmniej na starty , na olimpijskich arenach, większej ilości naszych reprezentantów. Ostatni, wielki sukces to złoty medal Leszka Blanika w 2008 roku w Pekinie. Cztery lata wcześniej Blanik zdobył medal brązowy. Oba krążki w tej samej konkurencji, skoku przez stół. Rok 1952, Helsinki, srebrny medal Jerzego Jokiela w ćwiczeniach wolnych. Nasze drużyny także były widoczne w olimpijskiej rywalizacji. Zespół męski – 5 miejsca na olimpiadach w Tokio i Meksyku, 4 miejsce w roku 1972 w Monachium! Zespół kobiecy – 4 miejsce w Melbourne w 1956 roku. Dawno temu!
Co zrobić, aby na jednej z kolejnych Olimpiad wystartowały polskie zespoły w gimnastyce sportowej kobiet i mężczyzn, jak doprowadzić do uzyskania kwalifikacji olimpijskich przez gimnastyczki artystyczne i trampolinistów. Czy mamy koncepcję, która zawierałaby wszystkie uwarunkowania realizacji takiego celu? Potrzebne środki finansowe, system szkoleniowy oparty o najlepsze światowe szkoły, funkcjonowanie specjalistycznych ośrodków, selekcja zawodników, poszukiwanie talentów, potrzeby sprzętowe, trendy procedur sędziowskich, szkolenie trenerów i sędziów, program startowy, harmonogram czasowy…..
Z równą determinacją powinniśmy traktować dyscypliny nieolimpijskie. Akrobatyka, ma bowiem, szansę wejść do programu olimpijskiego, atrakcyjność tej dyscypliny jest niepodważalna. Na cieszących się coraz większą popularnością Światowych Igrzyskach Sportów Nieolimpijsich (World Games) akrobatyka przyciąga kilkunastotysięczną widownię. W 2017 roku będziemy mieli możliwość to potwierdzić, bowiem Igrzyska odbędą się we Wrocławiu, w lipcu jedziemy więc do Wrocławia. Warto wesprzeć starania FIG (mam nadzieję, że pod nowym kierownictwem te starania będą rzeczywiste) o wprowadzenie akrobatyki do programu olimpijskiego. Tym bardziej, że po raz pierwszy, od dłuższego czasu, PZG ma swojego przedstawiciela w strukturach władz FIG. Pani Wiesława Milewska jest członkiem Komitetu Technicznego Akrobatyki w FIG, i wręcz nie uchodzi, aby tego faktu nie wykorzystać!
Reasumując, walczymy o wdrożenie w życie koncepcji wprowadzenia polskich sportów gimnastycznych na światowe salony!.
Ktoś powie, to niemożliwe! …. Odpowiemy znaną maksymą, „dopóki walczysz, jesteś zwyciężcą”. Więc walczmy!!!
Jan Wieteska.